Dyrektywa budynkowa, EPBD

Gdy w 2004 roku wchodziliśmy do Unii Europejskiej perspektywy przed naszym krajem kształtowały się bardzo obiecująco. Otwarcie na zachodnie gospodarki, swobodny przepływ kapitału, nieograniczona możliwość pracy i podróżowania po zachodzie Europy oraz przypieczętowanie naszej przynależności do europejskiej elity zdawały się być dla naszego kraju wielkim osiągnięciem cywilizacyjnym po wielu ciężkich dekadach. Choć po upływie 20 lat od tego wydarzenia, każdy może oceniać ten okres różnie to nie ulega wątpliwości, że Polska rozwinęła się bardzo mocno. Polacy i cały kraj wzbogacili się znacznie udowadniając, że jesteśmy jednym z najbardziej ambitnych, kreatywnych i pracowitych narodów świata. Nasze PKB wzrosło przez ten czas kilkukrotnie, podobnie jak nasze średnie zarobki i standard naszego życia. Czy była to głównie zasługa Unii Europejskiej czy też naszej pracowitości, niech każdy osądzi według własnego uznania. Tym nie mniej nie da się ukryć, że UE zmieniła się przez ten czas znacząco. Ze wspólnoty gospodarczej Unia przekształca się w wielkie kontynentalne Państwo z własną polityką, ideologią i wizją wspólnej przyszłości.

Jednym z głównych zainteresowań UE jest obecnie polityka klimatyczna i temat wpływu naszego życia na potencjalne zmiany klimatu. Wielka waga jaką przywiązuje się do tego tematu przechodzi już od słów do czynów. W 2020 roku przyjęty został zbiór „inicjatyw politycznych” mający na celu osiągnięcie neutralności klimatycznej Europy do 2050 roku. Program ten nazywany jest potocznie „Zielonym ładem”, a jego najbardziej widoczną emanacją jest pakiet „Fit for 55”, czyli ograniczenie emisji CO2 o co najmniej 55% do 2030 r. Program, który ma za zadanie spowolnić wywołane z założenia przez człowieka zmiany klimatu ma bardzo ambitny cel, tym bardziej, że cała UE generuje raptem 7% globalnej emisji wspomnianego CO2. Sens owego przedsięwzięcia można oceniać na wiele sposobów, ale nie zmienia to faktu, że program ten został przyjęty i zostanie wdrożony w życie.

Z tak ambitną polityką klimatyczną muszą wiązać się konkretne działania i choć nie mamy w zwyczaju interesować się każdym nowy przepisem UE to tym razem te przepisy zainteresują się nami. Gdy w połowie 2023 roku został w Polsce wprowadzony obowiązek sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej dla każdego sprzedawanego i wynajmowanego mieszkania wielu ludzi nie wiedziało o co chodzi. Przepis ten nie był nowy, bowiem już od dekady taki obowiązek mieli deweloperzy wprowadzający na rynek nowe nieruchomości, ale to właśnie w 2023 przepis ten został rozszerzony na każdy, nawet używany lokal mieszkalny. Pokrótce w świadectwie charakterystyki energetycznej chodzi o wskazanie stopnia wydajności energetycznej naszych mieszkań i domów. Podobnie jak pralki, czy lodówki mają swoje oznaczenia wskazujące na to czy są energooszczędne czy też nie, tak analogicznie sprawa zaczęła dotyczyć nieruchomości. Gdy mieszkanie lub dom mają ocieplone ściany, porządne 2 lub 3 warstwowe szyby w oknach, wydajne ogrzewanie – najlepiej miejskie to nieruchomość uzyskuje wysoki zielony wynik w charakterystyce. Jeśli zaś budynek jest stary, ma zwykłe ceglane mury, zwykłe tradycyjne szyby i ogrzewanie gazowe, albo co gorsza węglowe to automatycznie taka nieruchomość uzyskuje wynik na czerwonym końcu skali, mówiący o tym, że dom nie jest wydajny ekologicznie.

O ile oczywistą rzeczą jest, że niemal każdy z nas chciałby mieszkać w nowoczesnym i tanim w utrzymaniu budynku to jednak rzeczywistość nie zawsze wygląda tak kolorowo. Miliony Polaków mieszkają w starych nieocieplonych domach albo mieszkaniach znajdujących się w starych blokach i kamienicach. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że nie wynika to z ich nieekologicznego sposobu myślenia, tylko z najprostszego powodu – finansów. Nawet jeśli założymy, że remont starego domu podnoszący jego wydajność energetyczną przyniesie pewne oszczędności w rachunkach za ogrzewanie, to nie da się pominąć faktu, że na zwrot takiej inwestycji często będzie można czekać kilkadziesiąt lat.

No dobrze, ale jak się ma wydajność energetyczna naszych nieruchomości do UE? Otóż Unia wprowadzi na przestrzeni najbliższych kilku lat NAKAZ remontów budynków o niskiej wydajności energetycznej. Nakaz będzie obejmował docieplenie ścian, wymianę systemu ogrzewania na ekologiczny, wymianę okien, drzwi i wszystkiego co sprawia, że dom lub mieszkanie nie spełnia jej kryteriów. Co się stanie, jeżeli właściciele takich domów nie przeprowadzą takiego remontu? Otóż dostaną kary, nie będą mogli sprzedać, wynająć ani w najczarniejszym scenariuszu nawet mieszkać w swoim własnym budynku. Tak, UE planuje takie zmiany. Co w sytuacji gdy kogoś nie stać na tak duży remont? Jak mawiał klasyk „Weź kredyt, zmień pracę”, a jakie są pomysły dla ludzi starszych, niepełnosprawnych, tych wszystkich którzy z różnych przyczyn nie są w stanie podnieść stanu swoich finansów? Minister klimatu i środowiska Paulina Henning Kloska proponuje przeprowadzkę do „mieszkań społecznych lub różnych form mieszkań modułowych”! Innymi słowy ludzie, których nie stać na remont swoich domów i mieszkań mają zostać pozbawieni swojej własności w imię polityki klimatycznej Unii Europejskiej.

Choć chciałbym, aby moje słowa można było odczytywać jako scenariusz science-fiction to niestety jest on zapisany w europejskich dyrektywach pod hasłem EPBD czyli „Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady dotycząca Efektywności Energetycznej Budynków”, w skrócie „Dyrektywa budynkowa”.

Piszę to wszystko, abyśmy zaczynali się przygotowywać na tego typu zmiany, bo jeżeli nic się nie zmieni to już wkrótce zaczniemy obserwować ich skutki. Jeśli mamy stary dom, mieszkanie musimy brać ten przepis pod uwagę. Jeżeli już dziś wiemy, że nie będzie nas stać na generalny remont, to starajmy się wyprzedzić przyszłość i dokonać decyzji o sprzedaży, zamianie już dziś, póki jest to jeszcze możliwe.